Spotkanie z Weraph w Atelier Czerwona przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W bardzo miłej i twórczej atmosferze uczyłyśmy się oplatać kwadratowe lub trójkątne kaboszonki. Bardzo przydatna umiejętność, pozwoli mi urozmaicić koralikowe wytwory. Była również możliwość bezpośredniej rozmowy z Weroniką. I jeszcze jedna atrakcja - można było podziwiać z bliska stworzone przez Weraph i prezentowane na jej blogu cudeńka. Wszystko przepiękne i dopracowane w najwyższym stopniu. Oczu nie mogłam oderwać! Zresztą to niejedyna atrakcja - odbyło się również losowanie nagród wśród przybyłych dziewczyn. Wprawdzie nie zostałam wylosowana, ale i tak uważam, że miałam ogromne szczęście, że mogłam uczestniczyć w takim wydarzeniu. Atelier Czerwona to również przyjazne miejsce dla rękodzielników i nie tylko. Za równy miesiąc będę się tam uczyć szyć kosmetyczkę, a za kolejny miesiąc poznam tajemnice papierowej wikliny.
A na zdjęciu wyplecione na spotkaniu kolczyki - będzie je nosić starsza córeńka.
Czekają mnie kaboszonowe zakupy, bo co prawda kaboszonów u mnie dużo, ale wszystkie okrągłe lub owalne. W pierwszej kolejności zajrzę do Jaspera na Orlą. Szkoda, że ten sklep czynny jest od 8-16 od pon. do piątku. Nie mam jak tam podjechać, chyba, że przed pracą, a to z kolei nie bardzo po drodze. Ale czego się nie robi dla koralików ;-)
Wyszły bardzo fajnie i elegancko :)
OdpowiedzUsuńSwoje zaprezentowałam w tym poście:
http://roznosci-vivien.blogspot.com/2014/01/z-tworczych-pogadusz.html
Bardzo miło mi było zobaczyć was na żywo :)
Pozdrawiam cieplutko
Dziekuję!
OdpowiedzUsuńMnie również :)
Mam nadzieję, że takie spotkania będą odbywały się regularnie.
Pozdrawiam,
Ola
Cieszę się, że jesteś zadowolona! :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że jestem :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję :-)
O.