Po raz pierwszy od bardzo dawna uszyłam filcową torebkę. Po raz pierwszy również zrobiłam to na maszynie, a nie jak dotychczas - w ręku. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu Silwerka z Lidla przeszyła dwie grube warstwy filcu :-) Trochę kaprysiła, ale dała radę! Wtedy właśnie poczułam , że kocham tę maszynę miłością bezwarunkową. Torebka jest prezentem dla klasowej koleżanki mojej młodszej córeńki, a aplikacja (w zamyśle) miała nawiązywać do posiadanego przez ową dziewczynkę pieska. Torebka zamykana jest na suwak, a w środku posiada kieszonkę. Prezent (ponoć) przypadł do gustu małej jubilatce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz